Mamy tendencję do skupiania się na potknięciach innych, wytykania im pomyłek… Żyjemy bowiem w kulturze sukcesu, gdzie priorytetem jest dążenie do perfekcji. Dlatego nierzadko czujemy, że na nasze słabości nie ma miejsca. Takie wzorce od najmłodszych lat utrwala nam się w rodzinie, później w szkole, a następnie w miejscu zatrudnienia. Wyidealizowany świat pokazują również media. Czy słusznie? Człowiek nie jest przecież nieomylny i na błędach może wiele się nauczyć. Każda porażka niesie ze sobą lekcję. Trzeba tylko mieć odwagę w dzisiejszych czasach być niedoskonałym – to się zwyczajnie opłaca w życiu prywatnym i zawodowym.
Od dziecka żyjemy w przeświadczeniu, że porażka jest czymś, czego należy się wstydzić. Dlatego wydaje nam się, że za wszelką cenę trzeba być idealnym. Krytyka od dawien dawna stosowana jest bowiem w szkołach jako najskuteczniejsze narzędzie wychowawcze. Te wzorce są w nas tak głęboko zakorzenione, że przenoszone są również na grunt relacji rodzinnych. Skupiamy się na potknięciach, zapominając o pozytywach tej czy innej sytuacji podbramkowej. A jesteśmy tylko ludźmi ze swoimi wzlotami oraz upadkami – i wcale nie musimy być nieomylni. Dzięki błędom zyskujemy unikalną wiedzę. Traktujemy je zatem zawsze jako szanse, gdyż jak pisał amerykański pisarz, lider w dziedzinie rozwoju kreatywności – Ken Robinson: Jeśli nie jesteś gotowy, żeby popełnić błąd, nigdy nie zrobisz nic oryginalnego.
Błądzić jest rzeczą ludzką
Od czego zacząć? Na samym początku należy przyznać się przed samym sobą, że coś nam nie wyszło. – Wbrew pozorom nie jest to łatwe zadanie, w ten sposób potwierdzamy bowiem naszą niedoskonałość, co bez odpowiedniego nastawienia może przełożyć się na obniżenie własnej samooceny. Następnie, bez zbędnych wyrzutów, trzeba pogodzić się z faktem, że błąd miał miejsce, przełknąć gorycz porażki, wyciszyć emocje, aby w kolejnym kroku na spokojnie poszukać rozwiązań – tłumaczy Adam Mitura, wieloletni praktyk, właściciel Mitura Academy, firmy prowadzącej projekty szkoleniowo-doradcze dla przedsiębiorstw wspierające sprzedaż i zarządzanie. – W ramach nauki na błędach warto skrupulatnie przeanalizować przyczyny „usterki”, zarówno te wewnętrzne, jak i zewnętrzne, aby zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia jej ponownie w przyszłości. Oczywiście wnioski należy przekuć w czyny, inaczej nie będzie pożytku z naszych działań – dodaje.
Porażki to potężne źródło wiedzy na przyszłość, czasem jednak w gonitwie kolejnych spraw do załatwienia niektóre mogą chwilowo uciec naszej uwadze, dlatego opłaca się szukać konstruktywnej informacji zwrotnej o własnej pracy i zachowaniu w otoczeniu – wśród współpracowników bądź kadry zarządzającej. Nie zawsze zatrudnieni czują się jednak komfortowo w takiej sytuacji. W wielu firmach porażka jest bowiem nierozerwalnie związana z winą. W związku z tym pracownicy, w strachu przed negatywną oceną bądź karą, niechętnie przyznają się do błędów i nie okazują niepewności. A przecież w interesie organizacji jest zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa w tym zakresie. – Ogromną rolę we wdrażaniu kultury organizacyjnej, polegającej na nauce na błędach, odgrywa manager. Nie zbuduje jednak odpowiedniej atmosfery do dzielenia się swoim doświadczeniem – zarówno dobrym, jak i złym, jeśli jego styl zarządzania będzie opierał się na strachu. Podwładni powinni czuć w nim oparcie, wiedzieć, że będzie on gotowy wraz z nimi naprawić sytuację. Tylko wówczas będą gotowi na rozmowy o swoich wątpliwościach, problemach czy niepowodzeniach – podpowiada ekspert z Mitura Academy. Tak propaguje się podejście patrzenia na każdą porażkę jak na kolejne wyzwanie.
Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi
Warto również uczyć się na błędach innych w myśl przysłowia: Mądry człowiek uczy się na swoich błędach. Sprytny człowiek uczy się na cudzych błędach. A głupi nie uczy się wcale i wciąż popełnia te same błędy, licząc na inny rezultat. Osoby, które osiągają dziś spektakularne sukcesy w biznesie, też się potykały na swojej drodze kariery. Wytrwale stawiały czoła przeciwnościom losu. Obserwowały otoczenie biznesowe, szukając prawidłowości. Analizowały przyczyny porażek innych. Stale się kształciły. Dziś chętnie dzielą się zdobytą wiedzą – warto z niej korzystać. Śledząc case studies, można bowiem wiele się nauczyć. Opłaca się inspirować takimi osobami. – Dużą wartość edukacyjną niosą szkolenia, które prowadzone są przez praktyków w danej dziedzinie. Warto korzystać właśnie z takich form wsparcia. Na podstawie zdobytej wiedzy na praktycznych warsztatach można testować nowe rozwiązania w analogicznych sytuacjach zawodowych, z którymi musiał zmierzyć się wcześniej trener. Doskonale, jeśli budują one ponadto przestrzeń do wymiany doświadczeń pomiędzy uczestnikami – podpowiada Adam Mitura. Należy pamiętać jednak, że każdy sukces wymaga trudu, nic nie przychodzi ot tak. – Widząc sens działań, które podejmujemy, nawet największy wysiłek zyska słodki smak – dodaje ekspert z Mitura Academy.
Największe zadowolenie z siebie czujemy, gdy wiemy, że włożyliśmy w dane działanie dużo wysiłku, pokonaliśmy trudności, znaleźliśmy wyście z sytuacji, pomimo popełnionych błędów. Wszelkie niepowodzenia przy odpowiednim nastawieniu i wytrwałości mogą być bowiem motorem innowacyjności. Trzeba czerpać z nich naukę, podobnie jak Thomas Edison, który wielokrotnie podejmował się skonstruowania żarówki, mówiąc: To nie były nieudane próby, każda z nich nauczyła mnie, jak nie konstruować żarówki eklektycznej.
Link do strony artykułu: https://wwwww.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/czego-uczymy-sie-na-bledach